Jak wpływa na nas hałas w pracy?
Data publikacji 1 marca 2021Narażeni na hałas biurowy pracownicy skarżą się zwykle na trudności z koncentracją uwagi czy bóle głowy spowodowane zbyt głośnym otoczeniem. To jednak tylko te objawy, które są od razu zauważalne, tymczasem niekontrolowany hałas w biurze może poczynić znacznie większe szkody niż jednostkowe spadki efektywności pracowniczej. Wpływa m.in. na pogorszenie relacji między współpracownikami i prowadzi do rozwoju groźnych chorób przewlekłych.
Wrażliwość na hałas jest kwestią indywidualną, jednak można orientacyjnie określić, jakie natężenie dźwięku jest dla człowieka naturalne, akceptowalne, znośne, a jakie wywołuje dyskomfort psychiczny, a nawet fizyczny ból i doprowadza z czasem do trwałych uszkodzeń.
Kiedy „zaczyna się” hałas?
Kojący szum lasu i przyjemny zwykle dla naszych uszu delikatny szelest liści to mniej więcej 15 decybeli. Gdy porozumiewamy się z kimś szepcząc, generujemy dźwięki o natężeniu około 30 decybeli i już jesteśmy całkiem blisko pierwszej istotnej granicy. Statystycznie – wszystko, co wykracza poza 30-40 decybeli, ma niekorzystny wpływ na ludzki układ nerwowy. Kiedy jesteśmy narażeni na takie natężenie, może pojawić się zmęczenie otaczającym dźwiękiem, a u pracowników biurowych obniżyć się przez to efektywność. Warto pamiętać, że do skutecznego skupienia się nad trudnym, umysłowym zadaniem potrzebujemy względnej ciszy, czyli maksymalnie 35 decybeli, co w większości biur jest praktycznie nieosiągalne, jeśli nie ma się do dyspozycji kabin akustycznych.
Fot. HushOffice.com
Decybele mają moc!
Typową przestrzeń open space wypełnia przez 8 godzin każdego dnia od 55 do 60 decybeli i – o dziwo – takie biuro klasyfikuje się jeszcze jako „względnie ciche miejsce pracy”. Jednak już przy tym poziomie hałasu 4 z 10 osób mają kłopot ze skupieniem, a u niektórych odnotowuje się nawet podwyższone ciśnienie spowodowane ciągłym stanem podenerwowania.
W głośniejszym biurze (cw którym wartości oscylują około 65 decybeli) napięcie nerwowe pracowników jeszcze bardziej wzrasta, a to powoduje, że rośnie u nich także ryzyko zawału serca i – zazwyczaj – pogarsza się atmosfera panująca w pracy. Ciągły hałas w tle i niemożność skoncentrowania się na obowiązkach stresuje. Przewlekły stres rzutuje natomiast na to, czy dobrze śpimy, czy jesteśmy uważni i nie popełniamy błędów, czy mamy w sobie motywację, kreatywność, zaangażowanie, czy dobrze dogadujemy się z innymi etc. Każdy decybel ponad normę to konkretne STRATY – na samopoczuciu, nastroju, zdrowiu i wydajności.
Jeżeli w miejscu pracy biurowej panowałby codziennie jeszcze większy hałas (na przykład 75-80 decybeli), do bólu głowy i rozstroju nerwowego oraz potencjalnej choroby wieńcowej dołączyłoby jeszcze ryzyko trwałego pogorszenia słuchu. Na szczęście to mało realne, bo zabraniają tego przepisy BHP, które regulują dopuszczalną wartość natężenia dźwięków podczas pracy.
Aby łatwiej sobie uzmysłowić, jaką „moc” mają decybele i jak silnie wpływają na ciało i umysł, wystarczy przypomnieć sobie swoje reakcje choćby na hałaśliwą ulicę za oknem (85 decybeli) czy pracujący „w tle” młot pneumatyczny (100 decybeli). Przy trzycyfrowych wartościach natężenia dźwięku nasze organy wewnętrzne pod wpływem fal dźwiękowych zaczynają drgać, co oczywiście nie jest zdrowe. Nadmierny hałas, na który jesteśmy wystawiani przez dłuższy czas, potrafi doprowadzić do szaleństwa – w sensie dosłownym. W starożytnych Chinach jedną z surowszych kar była właśnie tortura dźwiękowa. Trudno się przed tym bronić – zwłaszcza, że słuch jest zmysłem, który nigdy „nie śpi” i non-stop odbiera bodźce z otoczenia.
Które dźwięki w biurze irytują najbardziej?
Jednostajny szum biurowy generowany przez różne urządzenia (klimatyzacja, sprzęt komputerowy etc.) przyczynia się zwykle do bólu głowy, ale za to nie dekoncentruje nas tak bardzo. To, co nie pozwala efektywnie pracować i denerwuje najbardziej, to dźwięki nagłe i „nieuporządkowane”: dzwoniący telefon czy spadający z biurka przedmiot, który wyrywa nas ze stanu skupienia, głośny śmiech kogoś z open space. To także rozmowa współpracowników tocząca się „w sąsiedztwie”, która tym skuteczniej odciąga nasze myśli od pracy, im bardziej zrozumiała jest dla nas jej treść. A każde takie oderwanie się od wykonywanego zadania to utrata kilku, a nawet kilkunastu minut, które będą niezbędne do tego, aby z powrotem skoncentrować się na pracy.
Od tego wszystkiego na szczęście łatwo się odciąć. W nowoczesnych biurach podstawowym wyposażeniem są obecnie kabiny akustyczne, w których można popracować lub odpocząć w ciszy – z dala od biurowego zgiełku.
Poskromić zgiełk w pracy…
Wewnątrz kabiny HUSH mamy spokój. Bodźce dźwiękowe są ograniczone do bezpiecznego i komfortowego zarazem minimum. Mimo niewielkiej przestrzeni konstrukcja zapewnia wygodę i ergonomię. Jest całkowicie autonomiczna i mobilna. Największym powodzeniem cieszą się obecnie:
- jednoosobowe kabiny hushWork, które są wykorzystywane jak indywidualne gabinety do pracy;
- biurowe budki telefoniczne hushPhone, które znacząco redukują hałas biurowy, ponieważ to właśnie wewnątrz tych kabin prowadzi się rozmowy telefoniczne – bez przeszkadzania współpracownikom;
- hushMeet.L – większe kabiny przeznaczone do kilkuosobowych spotkań, co także „czyści” open space z przeszkadzających w pracy dźwięków generowanych podczas spotkań projektowych etc.
Hałas w pracy działa jak… „cichy zabójca”. Często nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak bardzo wpływa on na nasze rozdrażnienie, jak mocno utrudnia koncentrowanie się i jak nas stresuje. Po prostu nie zauważa się tego od razu, tymczasem… Organizm codziennie produkuje nadmiar tzw. hormonów stresu i wszystko wali się – jak w dominie. Chroniczna bezsenność, zmęczenie, niepokój, nerwowość, problemy z krążeniem, nadciśnienie, choroba wieńcowa, zaburzenia metabolizmu, cukrzyca, nerwica, depresja, wyczerpanie fizyczne i psychiczne plus w końcu także pogorszenie słuchu – niezły katalog prawda? A wystarczyłoby zadbać o ciszę…
Sprawdź ofertę na: https://hushoffice.com/pl/